"As an online discussion grows longer, the probability of a comparison involving Nazis or Hitler approaches one."
Jakie są skutki takiego prawa? Ano takie, że wszelkie dyskusje, w których użyje się słowa na "N" albo "H" są przerywane. To kolejny dowód na to, jak silne jest skrzydło lewicowe w grupie bardziej zaawansowanych użytkowaników internetu. Ciągle zastanawiam się nad tym problemem i nie mogę znaleźć odpowiedzi. Co przyciąga ludzi zazwyczaj dobrze zarabiających, wykształconych do ideologii, która została stworzona po to, by uwieść proletariat i chłopstwo, czyli nie oszukujmy się w XIX w. zaliczanych do nizin społecznych?
P.S
Ciekawe czy tak samo może się skończyć dyskusja, w której przyrównanoby kogoś do Trockiego, albo Urliki Meinhof. - założycielki Frakcji Czerwonej Armii - organizacji terrorystycznej, do dziś wielbionej w środowiskach lewackich. Bardzo w to wątpię.
1 comment:
Ja tez ostatnio na to trafiłem.
Na Wikipedii piszą, że w Polsce mogą to być także komuniści, Stalin etc.
ale ważne jest, że aby dyskusja została zakończona trzeba porównać kogoś do nazistów, a nie tylko ich wymienić...
Post a Comment